Piszę te słowa powoli. Zastanawiam się, waham, sunę opuszkami palców po klawiaturze, klikam energicznie backspacem, kasując frazy i całe zdania. Jest tyle rzeczy, które chciałabym Ci powiedzieć o mojej marce. Jak to zrobić, jak to przekazać, żeby to nie były puste linijki, marketingowy trik, coś, w czym nie ma nic, poza mocno wyczuwalnym pragnieniem sprzedaży? Nie wiem, ale spróbuję. To dla mnie ważne, wiesz?

Kiedy myślę o mojej marce i zamknę oczy, widzę pewne napisy - jak kolorowe neony w wielkim mieście, strzelające pod powiekami mocnym przekazem. Te światła mówią o wszystkim, co dla mnie ważne. O wszystkim, o czym myślę, kiedy kieruję każdym krokiem mojej marki. O wszystkim, bez czego nie mogłaby istnieć.

O obuwiu ręcznie robionym w Polsce, przez polskich rzemieślników, z materiałów od polskich dostawców: od sznurowadeł, po wstążkę do pakowania.

O kobietach i kobiecym biznesie, o wygodzie i butach, których Kopciuszek nigdy by nie zgubił. Nawet w zamian za Księcia!

O ekologii i myśleniu ekologicznym - nie dlatego, że to modne, ale dlatego, że tak trzeba. Że nie potrafię inaczej.

O biznesie transparentnym, w którym wprost mówię o tym, ile zarabiam na każdym bucie. Choć to nieoczywiste, niewygodne, niemarketingowe.

O naszym pięknym butiku na Mokotowskiej, w którym codziennie rozmawiam z moimi klientkami. To jest spełnienie moich zawodowych marzeń.

Świadomy biznes. Świadome klientki. To dwa składniki, bez którego Glamoursy nie mógłby istnieć. Jestem taka dumna, że się udało!

Zapach butaprenu, miarowy turkot maszyny do szycia, kurz. To zapachy i odgłosy, które tworzyły moje dzieciństwo. Były też wakacje w pracowni odzieży w rodzinnej manufakturze, były własnoręcznie robione ubranka dla lalek, były długie dni i godziny spędzone w obuwniczych manufakturach mojej rodziny. Te początki, ta pierwsza fascynacja tworzeniem, modą, kobiecością, to było coś wyjątkowego. Coś, co dało mi dużo, do czego - już później - zawsze chciałam wracać.

Piszę te słowa powoli. Zastanawiam się, waham, sunę opuszkami palców po klawiaturze, klikam energicznie backspacem, kasując frazy i całe zdania. Jest tyle rzeczy, które chciałabym Ci powiedzieć o mojej marce. Jak to zrobić, jak to przekazać, żeby to nie były puste linijki, marketingowy trik, coś, w czym nie ma nic, poza mocno wyczuwalnym pragnieniem sprzedaży? Nie wiem, ale spróbuję. To dla mnie ważne, wiesz?

Kiedy myślę o mojej marce i zamknę oczy, widzę pewne napisy - jak kolorowe neony w wielkim mieście, strzelające pod powiekami mocnym przekazem. Te światła mówią o wszystkim, co dla mnie ważne. O wszystkim, o czym myślę, kiedy kieruję każdym krokiem mojej marki. O wszystkim, bez czego nie mogłaby istnieć.

O obuwiu ręcznie robionym w Polsce, przez polskich rzemieślników, z materiałów od polskich dostawców: od sznurowadeł, po wstążkę do pakowania.

O kobietach i kobiecym biznesie, o wygodzie i butach, których Kopciuszek nigdy by nie zgubił. Nawet w zamian za Księcia!

O ekologii i myśleniu ekologicznym - nie dlatego, że to modne, ale dlatego, że tak trzeba. Że nie potrafię inaczej.

O biznesie transparentnym, w którym wprost mówię o tym, ile zarabiam na każdym bucie. Choć to nieoczywiste, niewygodne, niemarketingowe.

O naszym pięknym butiku na Mokotowskiej, w którym codziennie rozmawiam z moimi klientkami. To jest spełnienie moich zawodowych marzeń.

Świadomy biznes. Świadome klientki. To dwa składniki, bez którego Glamoursy nie mógłby istnieć. Jestem taka dumna, że się udało!

Zapach butaprenu, miarowy turkot maszyny do szycia, kurz. To zapachy i odgłosy, które tworzyły moje dzieciństwo. Były też wakacje w pracowni odzieży w rodzinnej manufakturze, były własnoręcznie robione ubranka dla lalek, były długie dni i godziny spędzone w obuwniczych manufakturach mojej rodziny. Te początki, ta pierwsza fascynacja tworzeniem, modą, kobiecością, to było coś wyjątkowego. Coś, co dało mi dużo, do czego - już później - zawsze chciałam wracać.

Wiesz, tak naprawdę, to chciałam tworzyć, jeszcze zanim nauczyłam się czytać. Później? Później były studia i korporacja.

Droga wielu, droga, której wbrew pozorom nie żałuję, bo dała mi wiele, bo pozwoliła zbudować fundamenty, nauczyła podejścia do klienta, ukształtowała charakter. Dla dziewczyny z małej miejscowości, która uczyła się szycia w małej, rodzinnej pracowni, korporacja była przeciwieństwem, kontrastem, drugą stroną medalu.

To lekcja, którą cenię sobie do dziś.

Powrót do marzeń? Narodziny mojej pierwszej Córki. Bycie mamą obudziło we mnie wiele tęsknot. Do czegoś własnego, do nie dzielonego etatem czasu z Córką, do marzeń z własnego dzieciństwa. Dlatego do powstania Glamoursów inspiracją były i są nadal moje Córki - nie tylko dlatego, że tworzę buty dla dzieci i mam. Ale przede wszystkim dlatego, że to one mi przypomniały, co jest w życiu najważniejsze. I o czym marzyłam, sama będąc dzieckiem.

Moja marka, moje trzecie dziecko I za to Wam dziękuję.

Kiedy 6 lat temu stworzyłam swoją pierwszą parę niechodków dla mojej Córki, nie sądziłam, że pokochają je setki mam z całej Polski. Niedługo później moje buty mogły założyć również mamy, które doceniły ich jakość i niebanalny design.

Mój największy sukces? Powracające klientki, ciepłe słowa.. i to, że moje buty towarzyszą Wam od pierwszego zdjęcia, przez pierwsze, jeszcze chwiejne kroczki aż do przedszkolnych tańców! :)

Dziękuję....

Wybacz kolejność - musiałam umieścić Cię na końcu, choć przecież pisząc ten tekst, myślę przede wszystkim o moich klientkach, kobietach takich jak ja. W takich zakładkach wypada pisać zdawkowo i o ogólnikach, o doświadczeniu i kamieniach milowych, ale ja chciałam, żebyś poznała całą historię, całą myśl przewodnią, która stoi za Glamoursy. To #glam w moim, nieco innym przecież, wydaniu. Chyba po prostu lubię inaczej, lubię po swojemu, lubię zgodnie z własnymi przekonaniami.

I mam nadzieję, że to jest ważne również dla Ciebie.

Wiem, że łatwiej jest kupić buty w sieciówce. Wiem, że łatwiej kupić buty, które możemy przymierzyć tuż za rogiem. Wiem, że moje buty to może być wydatek.

Wiem też, że fajnie jest być dumnym z tego, co się nosi. Wiem, że dobrze jest wybierać wygodę i wysoką jakość. Wiem, że mniej w szafie, znaczy tak naprawdę więcej. Wiem, że szafa może się składać tylko z rzeczy Ulubionych. Wiem, że każda decyzja zakupowa ma znaczenie.

Po prostu to wiem. Ty też?